Grillpoint – Katowice

You are currently viewing Grillpoint – Katowice

Grillpoint wspominam z pewną dozą nostalgii – była to jedna z pierwszych burgerowni w Katowicach oraz, o ile pamięć mnie nie zawodzi, również jedna z pierwszych knajpek do których zaczęłam w miarę regularnie uczęszczać i uczyć się smaków prawdziwie dobrych burgerów serwowanych ze 100% wołowiny (tak, niestety jestem z pokolenia dzieciaków lat 90-tych, dla których głównym i najbardziej atrakcyjnym punktem wycieczek szkolnych była wizyta w McDonald’s).

Kilka miesięcy później nastąpił prawdziwy wysyp tego rodzaju miejsc nie tylko w Katowicach, ale i w całej aglomeracji śląskiej. Na dłuższy czas zapomniałam o Grillpoint. Od czasu do czasu jednak, z czystego sentymentu, zaglądałam na ich stronę na Facebook-u i ze zgrozą czytałam recenzje, które z miesiąca na miesiąc były coraz mniej pochlebne. Pewnego dnia postanowiłam więc wrócić i przekonać się na własnej skórze (kubkach smakowych?).

W kwietniu i maju 2018 odwiedziłam Grillpoint 2 razy. Wystrój praktycznie się nie zmienił: restauracja utrzymana jest w czerwono-brązowych klimatach, które od samego początku średnio pasowały mi do tego stylu kuchni, ale byłam już z nimi oswojona. Na szczęście jest czysto – zawsze zwracam na to szczególną uwagę. Menu również specjalnie nie zaskakuje – co prawda myślę, że większość znajdzie tam pozycje dla siebie (oczywiście królują burgery, ale są min. sałatki, makarony czy też steki), ale ciągle mam nieodparte wrażenie, że karta na przełomie kilku lat bardzo mało się zmieniła.

Przyszłam jednak spróbować tego, czym lokal najbardziej się szczyci (nazywając się dumnie w mediach społecznościowych ‘Best grill ‘n’ burger restaurant’). Czyżby? Sprawdźmy…

Zamówiłam standard bez udziwnień, czyli po prostu classic burger wołowy (200g wołowiny/sałata/pomidor/ogórek – 19.99 zł). Wszystkie burgery w Grillpoint są serwowane z rozłożoną sezamową bułką z dodatkiem 4 dipów (dobrych, ale niestety są to typowo sosy z pojemniczków). W zestawach (33,99 zł) można jeszcze dobrać dodatek w postaci frytek, ryżu lub np. grillowanych warzyw). Całość była ok no, ale właśnie…ok, i nic więcej…ot, dobry, standardowy burger, o którym już po godzinie czy dwóch zapominasz i jakoś zbytnio nie tęsknisz. Minus za to, że zamawiałam średnio wysmażonego a przyszedł niestety praktycznie well-done, ale z tego co czytałam ciężko tutaj dostać tego typu wysmażenie (może gdyby kucharze na otwartej kuchni mniej się wygłupiali i żartowali to byłoby w punkt).

burger grillpoint katowice

Za 2 tygodnie wpadłam ponownie, tym razem na burgera miesiąca, którym w maju był tzw. ostry kowboj (wołowina/jalapeno/podwójny cheddar, podwójny bekon/sos Jack Daniel’s BBQ – 24.99zł) i tym razem wzięłam w zestawie z frytkami. Wrażenia? Ponownie ok, ale też i wiele niedociągnięć: mięso zbyt mocno przeciągnięte (poprosiłam o medium rare), plastry cheddara zamiast rozłożone osobno rzucone jeden na drugi, bekon znowu zbyt mało podsmażony. Hitem jednak okazały się zaserwowane frytki. Pamiętacie takie z papierowej tubki sprzedawane w budkach na dworcu w Katowicach? Grube, tłustawe, niektóre malutkie i spalone? Takie są właśnie tutaj: sama nie wiem czy je kochać czy nienawidzić – na pewno sentymentalna łezka wspomnień w oku się zakręciła, ale czy są to frytki na dzisiejszy poziom i standardy? Ciężko stwierdzić …

kowboj burger

frytki katowice grill point

Podsumowując: raczej długo Grillpoint mnie nie ujrzy, nie dlatego, że jest źle, po prostu nic mnie do tego miejsca nie ciągnie- lokal jest na lekkim uboczu jeśli chodzi o katowickie centrum, niczym wyjątkowym nie zaskakuje, ceny też nie należą do najniższych (średnio za zestaw burger 200g + dodatek płacimy 33,99 zł), obsługa niemrawa, kucharze młodzi i momentami głośni (kuchnia jest otwarta), wystrój banalny…Mimo to radzę choć raz spróbować, przekonać się i wyrobić swoje własne zdanie. A nóż widelec Wam się akurat spodoba?

Dominika

Na liczniku wybiła mi już “trójka” z przodu, ale energii i zapału mam jak niejedna ‘osiemnastka’ ;). Jestem miłośniczką sportów siłowych, dobrej kuchni (od paru miesięcy gotuję i jem wegetariańsko) oraz języka włoskiego. Kocham czytać (kryminały), robić zdjęcia (oczywiście jedzenia) oraz pisać (Gdziezjescnaslasku oraz dla bloga magazynu online V-mag - zapraszam!)

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz