MAX Burgers – Świętochłowice

You are currently viewing MAX Burgers – Świętochłowice

20.11.2018 przy zjeździe DTŚ Świętochłowice/Chorzów (ul. Żołnierska 33) otworzyła się nowa sieciówka typu fast-food tym razem pochodząca ze Szwecji. MAX Burgers jest niezwykle popularny w swoim rodzimym kraju, gdzie został założony ponad 50 lat temu (ciekawostka – kilka lat przed powstaniem McDonald!) i do dzisiaj jest to rodzinna firma z solidnymi, szwedzkimi tradycjami. Obecnie sieciówka liczy ponad 130 lokali w Europie oraz na Bliskim Wschodzie. W Polsce, świętochłowicka restauracja jest trzecią (pierwsze dwie są we Wrocławiu oraz Gdańsku), z końcem listopada otwiera się również Warszawa. Firma ma duże ambicje jeśli chodzi o Polskę: w ciągu 10 lat planują otworzyć tutaj około 200 lokali, także będzie to poważne zagrożenie dla wszystkich popularnych restauracji fast-food obecnych na naszym rynku.

Jak zatem smakuje MAX Burgers? Sprawdźcie.

Wraz z innymi influencerami zostaliśmy zaproszeni dzień przed oficjalnym otwarciem, gdzie przedstawiono nam filozofię jak i strategię firmy oraz zaserwowano ich najpopularniejsze kanapki.

Lokal urządzony jest w bardzo przyjemnym, jasnym stylu – podobnym do popularnych sieci, ale jednak mającym swój własny charakter jak i typowo szwedzkie rozwiązania (drewniane wykończenia, małe stoliki w głębi, kontakty do ładowania laptopów/komórek etc.). Zamawiać można zarówno przy kasie, na panelu samoobsługowym albo skorzystać z opcji‘drive through’.

Menu jest bardzo zróżnicowane: w ofercie są zarówno zestawy, pojedyncze burgery, sałatki i szejki. Nowością, oraz dużym zaskoczeniem jak na tego typu restauracje są pozycje zarówno dla wegetarian jak i wegan (!).

Jako pierwszą pozycję podano nam zestaw składający się z krążków cebulowych, serków chilli oraz panierowanych nugettsów z… białka sojowego (nikt nie mógł uwierzyć, że nie jest to zmielony kurczak!) wraz z 4 sosami czyli kreolskim, BBQ, czosnkowym oraz Oryginalnym (pomysłu MAX-a). Wszystko dobrze wypieczone, chrupkie, idealnie komponowało się z dobrymi sosami. Opcja warta polecenia na przekąskę do głównego zamówienia. Dodatkiem były również frytki – tutaj podawane wraz z skórką – są cieniutkie i chrupiące, kompletnie nie nasiąknięte tłuszczem.

Pierwszą zaserwowaną kanapką była (podobno) najlepiej sprzedająca się kanapka MAX-a czyli Frisco (serwowana w oryginalnej bułce, w towarzystwie bekonu, cheddara, pomidora oraz cebuli wraz z wcześniej wspomnianym sosem Oryginalnym). Bardzo dobra, sycąca pozycja. Z rozmów z innymi osobami to właśnie ten burger okazał się najlepszą testowaną opcją podczas całego wieczoru.

Następną, równie ciekawą pozycją ( i przyznam się, że to właśnie był mój strzał w dziesiątkę) był wegetariański burger Umami Halloumi – z 2 kawałkami sera typu halloumi, podany w chrupiącej bułce przypominającej maślaną, wraz z piklowaną cebulą, pomidorem oraz sosem umami (na bazie majonezu truflowego). Bardzo zaskakująca smakowo pozycja – idealna dla osób kochających mocno serowe kompozycje. Mocno namawiam również zagorzałych zwolenników mięsa do skosztowania tej opcji- możecie być mocno (i mile) zaskoczeni a do odważnych świat należy, prawda?

Jako trzeci wpadł Kurczak Burger Pikantny – solidny, panierowany kawałek kury wraz plastrem bekonu, sałatą, pomidorem oraz ostrym sosem. Wszystko to oczywiście podane w chrupiącej, maślanej bułce. Nie była to co prawda zaskakująca smakowo pozycja, ale dla tych, którzy lubią opcje z kurczakiem będzie idealna – porcja duża, składniki standardowe, ale dobrze wyważone smakowo –ot, dobry klasyk.

Ostatnim burgerem, jakiego spróbowaliśmy była największa kanapka z menu czyli Grand Deluxe Burger – duża porcja dobrze wysmażonej wołowiny podana z plastrem bekonu, cheddarem, pomidorem, czerwoną cebulą, sałatą i sosem Oryginalnym. Opcja (przynajmniej dla mnie) bardzo podobna do wcześniejszego Frisco, ale w formie XL – porządny, standardowy burger na większy głód. Każdy mięsożerca na pewno będzie ukontentowany.

Moim jedynym, drobnym zastrzeżeniem co do wszystkich kanapek jest bekon – osobiście preferuję mocno wysmażony – na tzw. ‘czips’. Tutaj,  burgery podawane są z dość ‘żywym’ kawałkiem, co nie do końca mi odpowiada. Może warto nad tym popracować (wiem, że inni też zwracali na to uwagę)?

Na deser (jakby było mało 😉 ), zaserwowano nam jeszcze słynne Max Szejki Premium. Restauracja chwali się, że są one wykonane ze świeżych produktów, bez użycia półproduktów (np. zamawiając szejk truskawkowy jest on przygotowany z prawdziwych truskawek miksowanych z lodami waniliowymi oraz lodem, w waniliowych znowu jest też prawdziwa wanilia, w karmelowych oryginalny karmel etc.). My mieliśmy okazję spróbować wcześniej opisanego truskawkowego (potwierdzamy – truskawki chrupią aż miło) oraz karmelowe espresso (na bazie oryginalnego espresso – kochacie kawę? Jeśli tak, to nawet się nie zastanawiajcie i zamawiajcie! )

MAX Burgers – czy warto?

Oczywiście, że warto! Nie jest to co prawda lokal typu slow food gdzie zaserwują Wam burgery o wymarzonym stopniu wysmażenia, w towarzystwie dwuletnich piklowanych warzyw i sera mimolette (restauracja nie oszukuje nawet, że pretenduje do tego miana). Tutaj ma być szybko, w miarę tanio (ceny burgerów bez zestawów zaczynają się od około 12 zł bez promocji, zestawy przeważnie około 25 zł), ale też i smacznie. Po wizycie w świętochłowickim MAX Burgers nie do końca nazwałabym ich koncepcję typowym fast foodem jaki znamy – jest to, według mnie, ‘fast food z ambicjami’, jeśli rozumiecie co mam na myśli. Firma dba zarówno o klientów jak i środowisko, używa dobrych jakościowo produktów, posiada (jako jedyny tego typu lokal w Polsce) opcje wege oraz ma swoją wizję na przyszłość, nieco odmienną od znanych nam sieciówek.

Ja, po wizycie, wielu rozmowach oraz solidnej degustacji, z ręką na sercu polecam. Jeśli będziecie w okolicach to koniecznie wpadnijcie i spróbujcie, jestem pewna, że MAX podbije Wasze kubki smakowe.

Dominika

Na liczniku wybiła mi już “trójka” z przodu, ale energii i zapału mam jak niejedna ‘osiemnastka’ ;). Jestem miłośniczką sportów siłowych, dobrej kuchni (od paru miesięcy gotuję i jem wegetariańsko) oraz języka włoskiego. Kocham czytać (kryminały), robić zdjęcia (oczywiście jedzenia) oraz pisać (Gdziezjescnaslasku oraz dla bloga magazynu online V-mag - zapraszam!)

Dodaj komentarz