Niestety co by nie mówić, Mysłowice dobrą kuchnią i restauracjami na wysokim poziomie nie stoją (może poza Dworkiem Bismarcka, link do mojej recenzji tutaj: Dwór Bismarcka – recenzja ). Ostatnia i praktycznie jedyna zamknęła się na początku 2019 roku…
Niezwykle zatem uradował mnie fakt, że niedaleko mnie, w centrum Mysłowic powstanie lokal serwujący sushi, które można będzie również zamówić na wynos. Długo wyczekiwałam otwarcia, i dokładnie 30 kwietnia 2019 So Sushi w końcu otworzyło swoje drzwi na mysłowicką (i nie tylko) klientelę. W dniu samego otwarcia musiałam pojawić się zatem i ja J.
Zapraszam do mojej subiektywnej opinii na temat tego miejsca.
So Sushi – menu, lokal i ceny
To, co uderzyło mnie na samym początku to wystrój – nie spodziewałam się tak miłego i przytulnego wnętrza. Lokal nie jest duży, ale stoliki są oddzielone od siebie klimatycznymi przepierzeniami dzięki czemu można konsumować sushi w miłej i (w miarę) intymnej atmosferze (chyba, że ma się ochotę posiedzieć przy barze i popatrzeć na sprawną pracę sushi-masterów). Jest jeszcze trochę do zrobienia – według mnie przydałoby się odrobinę więcej roślinności by zakryć gołe i surowe ściany, ale to na pewno ulegnie poprawie – w końcu to dopiero początki susharni.
Ale wróćmy do najważniejszego, czyli jedzenia :-).
Karta na obecny moment jest już dość duża i zawiera wszystkie klasyki sushi z jakimi możemy się spotkać w tego typu lokalach, a będzie jeszcze większa – z rozmowy z Właścicielką dowiedziałam się, że menu zostanie poszerzone również o zupy, ramen i typowe dania obiadowe w stylu japońskim + selekcję odpowiednich alkoholi.
Na samym początku otrzymałam czekadełko w postaci cienko pokrojonych pasków ogórka obsypanych sezamem, zamówiłam też uwielbianą przeze mnie kimchi, czyli koreańską sałatkę z kiszonej kapusty serwowanej na ostro (14 zł), która jednak jak na taką ilość mogłaby być ciut tańsza oraz zieloną herbatę jaśminową ( 11 zł) jak i imbirową lemoniadę (8 zł) – niestety nie jest robiona na świeżo, ale smakuje jak domowa.
Na pierwszy rzut poszedł, rekomendowany przez kelnerkę, zestaw ‘Mały Japończyk’ zawierający większą ilość kawałków sushi różnego rodzaju (49 zł): składa się on zarówno z nigiri, futomaków, hosomaków czy też warzyw w tempurze. Zestaw prezentuje się bardzo okazale – widać, że dba się tutaj o szczegóły – w końcu je się też oczami J. Smakował naprawdę dobrze. Nie jestem ogromnym wielbicielem sushi, ale ten set pochłonęłam z apetytem.
W karcie zaintrygowała mnie pozycja z segmentu ‘dla dzieci’ a mianowicie Fruit Soya, czyli futomak w papierze sojowym z omletem, serkiem philadephią, truskawkami i borówkami (rolka 24 zł). Zamówiłam i przepadłam – słodka (aczkolwiek nie za słodka) kompozycja to idealne jak dla mnie połączenie kremowego serka z owocami, podana w nietypowej formie. Porcją dla dzieci spokojnie najedzą się 2 dorosłe osoby ;-). Polecam spróbować sushi na słodko. Ciekawe doznania smakowe gwarantowane.
Na koniec, choć mój żołądek wołał już powoli o zakończenie tej uczty, domówiłam kolejną pozycję na słodko, brzmiącą niezwykle intrygująco: So Dezzato (16 zł). Jest to deser podawany w kokilce na gorąco a składa się z truskawek i mango serwowanych pod kruszonką z kokosem i dodatkiem lodów z białego sezamu. Już sam opis brzmi turbo-apetycznie ale, uwierzcie mi, gdy to cudo stanie przed Wami, zniknie w zastraszająco szybkim tempie ;-). Smakiem i wyglądem przypomina trochę crème brulee a trochę szarlotkę na ciepło, lecz pokuszę się o stwierdzenie, że jest znacznie lepsze J. Skosztujcie koniecznie jeśli znajdziecie jeszcze odrobinę miejsca ;-).
So Sushi – czy warto?
Oczywiście, że warto! Widać (i czuć), że zarówno Właścicielka jak i obsługa bardzo się stara – w tym miejscu można naprawdę poczuć się zaopiekowanym. Jeśli nie jesteście znawcami sushi (spokojnie, ja też nie jestem), wszystko zostanie Wam dokładnie wyjaśnione.
Sushi w tym miejscu jest na bardzo dobrym poziomie. Nie jest to (jeszcze) poziom idealny w porównaniu z innymi katowickimi lokalami w których byłam (gdzie jednak jakość poszczególnych produktów premium była z najwyższej półki), ale naprawdę nie na co narzekać – jestem pewna, że będzie coraz lepiej, a i tak, jak na obecny moment jest naprawdę super. Mnie osobiście brakowało na początku jakiejś japońskiej zupy na rozgrzanie plus kieliszka wina Choya, ale i to, jak pisałam na początku, ma się wkrótce zmienić.
Zapraszam zatem do śledzenia FB So Sushi, która co chwila wprowadza nowe zestawy i atakuje nowościami: FB So Sushi
Aktualne menu znajdziecie też tutaj: Menu So Sushi
Do (smakowitego) zobaczenia!